Mój dzisiejszy makijaż i kosmetyki których użyłam do jego wykonania.
Hej kochani. Dzisiaj po raz pierwszy
przychodzę do was z typowo makijażowym wpisem. Ja zazwyczaj nie maluje się kiedy mam wolny dzień, ale dzisiaj z samego rana
musiałam załatwić bardzo ważną sprawę i stwierdziłam że dodaj
sobie trochę odwagi makijażem. Postawiłam na delikatny makijaż
oczu w kolorach różu i szarości, oraz na trochę mocniejsze usta w
kolorze fuksji. Postanowiłam że skoro dziele się z wami tym
makijażem to pokaże również kosmetyki których użyłam do jego
wykonania, oraz trochę wam o nich poopowiadam. Więc żeby już nie
przedłużać to zaczynamy:
Aktualnie pod makijaż nie używam
żadnej bazy, stosuje jedynie ten chłodzący żel arbuzowy z zestawu
mini produkowany z Oriflame i powiem wam że bardzo dobrze mi się
sprawdza, szczególnie po nieprzespanej nocy, gdyż łagodzi
opuchnięcia. Dodatkowo delikatnie nawilża i szybko się wchłania.
Makijaż na nim utrzymuje mi się cały dzień. Więc czego chcieć
więcej?
Teraz pora na podkład, od jakiegoś
czasu w mojej łazience króluje podkład z Oriflame-wersja Giordano
Gold. Ja mam tan wariant mineralny w kolorze porcelain. Nie jest to
może mój idealny podkład (bo takiego ciągle poszukuje), ale jest
całkiem w porządku. Dość dobrze kryje, nie zapycha mnie ani nie
ciemnieje. U wielu moich klientek sprawdza się idealnie, jednak z
moją skórą nie do końca się dogadują. Zużyć zużyje, ale
więcej do siebie nie wrócimy.
Skoro mamy już podkład, to teraz czas
na puder. Ja akurat używam tego najbardziej rozpoznawalnego pudru
prasowanego z Avon. Mój jest w odcieniu Fair. Podobnie jak w
przypadku pudru nie jest to mój idealny produkt. Chociaż powiem wam
że ma też swoje plusy. Między innymi jest naprawdę drobno
zmielony, dobrze się nakłada, fajnie matuje twarz. Niestety minusów
też jest sporo. Mianowicie szybko się ściera, bardzo się osypuje
( zawsze jak go używam mam pełno pyłku na bluzce), efekt matujący
nie utrzymuje się długo. A ja potrzebuje czegoś co nie ruszy się
z mojej twarzy przez co najmniej 14 godzin. A może któraś z was
zna taki kosmetyk?
Czas na konturowanie. Ja do tego celu
używam teracotta powder z Oriflame. Powiem wam że jak do tej pory
to najlepszy bronzer jaki miałam. Chociaż dużo lepiej sprawdzał
mi się latem, kiedy byłam bardziej opalona. Teraz chyba muszę
przerzucić się na coś jaśniejszego i bardziej chłodnego. Ale
ogólnie nie mogę na niego narzekać, łatwo się nakładał, nie
robi plam, można go stopniować, nie ściera się z twarzy, ani na
niej nie ciemnieje. Teraz go chyba podstawie, i wrócę do niego
latem. Niestety jeśli któraś się nim zainteresowała to raczej
nie uda wam się go dostać, ja swój wyhaczyłam ponad rok temu i
była to jakaś wakacyjna edycja limitowana.
Dla mnie to już koniec makijażu
twarzy, teraz pora na oczy. Makijaż oczu rozpoczynam od bazy.
Aktualnie używam tej z Avonu i jest to najlepsza baza jaką miałam
okazję testować. Ja ogólnie mam duży problem z utrzymywaniem się
cieni na powiekach. Z reguły wszystkie zbierają mi się w załamaniu
(taki już mój urok). Ale dzięki temu produktowi moje cienie
utrzymują się bardzo długo w nienaruszonym stanie ( przez jakieś
6-8 godzin mogę czuć się bezpieczna), dodatkowo nic się nie
osypuje, baza także podbija kolor cieni. Niestety na nałożenie
cieni do pracy na razie jeszcze nie mogę sobie pozwolić. No chyba
że znacie taki produkt który jest w stanie utrzymać cienie na
powiekach przez ponad 12 godzin.
Wcześniej już trochę zaczęła o
cieniach, ale teraz dopowiem resztę. Cienie jakich użyłam to jakaś
paletka marki No Name, którą kilka lat tamu dostałam od mojego
teraz już męża na urodziny. Zdaje sobie sprawę z tego że
powinnam już dawno ją wyrzucić, ale szkoda mi jej bo cienie są
ciągle dobre, nie skawaliły się, nie uczulają mnie i są naprawdę
ładne. A w połączeniu ze wspomnianą wyżej bazą utrzymują się
nawet kilka godzin, także spoko. Do dzisiejszego makijażu użyłam
pierwszego i trzeciego koloru z górnego rzędu.
No to powieki mamy już że tak powiem
z głowy, więc teraz pora na rzęsy. Na moich dziś gości tusz
Oriflame The One-Instant Extentions Mascara w kolorze czarnym. I nie
wiem co mam o niej myśleć, bo mi się średnio podoba. Jak już
wspomniałam wam kiedyś ja mam swoje naturalne długie i gęste
rzęsy, więc nie potrzebuje jakiegoś bardzo profesjonalnego tuszu.
Ale ten się u mnie wogóle nie sprawdził, nie wiem czy to kwestia
kosmetyki, czy moich słabych umiejętności, ale na palcach jednej
ręki mogę policzyć razy kiedy się nim nie wyparalam przy
malowaniu. Dodatkowo bardzo sklejką rzęsy, a tego bardzo nie lubię.
Tak sobie teraz myślę że chyba zbyt ekskluzywny jest dla mnie ten
kosmetyk, zdecydowanie lepiej sprawdzają się u mnie tańsze
produkty.
I jeszcze brwi, bo człowiek bez brwi
to podobno zło. Ja do ich podkreślania używam zestawu z The One z
Oriflame. Zawiera on dwa cienie do powiek, oraz wosk. Przyznał się
wam szczerze że dopiero od niedawna zaczęłam podkreślać swoje
brwi. Jeśli zaś chodzi o zestaw to ja mieszam ze sobą oba cienie,
a następnie utrwalam je woskiem i chyba jest Ok. Kolor ładny, nic
się nie osypuje, ani nie odstaje, więc jak ja to mówię ujdzie w
tłumie.
I na koniec mój numer jeden czyli
szminka. Dzisiaj postawiłam na Avon Color Trend w kolorze Jean
Queen. Szminka pochodzi z limitowanej edycji Color Trend, tej
zawierającej kolory dopasowane do dżinsu. Jest to piękny fuksjowy
odcień, który pasuje zarówno na dzień, jak i na wieczór. Jeśli
chodzi o aplikację produktu to jest bardzo łatwa i szybka, dobrze
kryje, nie rozkazuje się, ani nie rozkrwawia. I powiem wam w
tajemnicy że naprawdę pasuje do dżinsowych rzeczy. Nie wiem tylko
czy ta edycja jest jeszcze dostępna i czy można gdzieś kupić ten
produkt.
I tak moje kochane razem zrobiłyśmy
cały makijaż. Wiecie już więc czego użyłam żeby zrobić sobie
dzisiaj urodę. A jakich kosmetyków wy najczęściej używacie do
swojego makijażu? Zapraszam do komentowania.
Komentarze
Prześlij komentarz