Wakacyjny projekt denko część 1.

Hej kochani. Dzisiaj przychodzę do was z wpisem którego już bardzo dawno nie było na moim blogu, a będzie to uwielbiany chyba przez wszystkich projekt denko. Tym razem podzielę go na dwie części, bo od ostatniego razu uzbierało mi się bardzo dużo kosmetyków, torba wręcz pęka w szwach. Ale żeby już nie przedłużać to zaczynamy:

Na pierwszy ogień idzie dezodorant fresh naturalne z Nivea. Ja swój znalazłam w paczce z wygranymi kosmetykami. Ja byłam z niego bardzo zadowolona: dobrze chronił przed potem i nieprzyjemnym zapachem. Ładnie pachniał, zapach utrzymywał się przez cały dzień, nie pozostawiał białych śladów, był wydajny, mi wystarczył na kilka miesięcy. Chętnie sięgnę po niego ponownie.












Kolejnym zużytym produktem jest zmywacz do paznokci z witaminą F marki poezja. Moim zdaniem jest to najzwyklejszy drogeryjny zmywacz. Całkiem dobrze radził sobie ze zwykłymi pakietami. Jednak z lakierami brokatowymi lub zawierającymi drobinki nie radził sobie w ogóle. Nie pachniał jakoś przyjemnie, nie wysuszał skórek. Był bardzo mało wydajny, wystarczył może na 5 razy. Ale czego chcieć za 2 zł. Mimo wszystko ja nie wrócę do niego ponownie, na rynku jest dużo więcej lepszych zmywaczy.










W wielkich bólach i męczarniach zużyłam też organiczną pastę do zębów z Himalaya. Zrobiłam osobną recenzję tego produktu i nie mogę powiedzieć o niej niczego dobrego. Nie mylą zębów, nie pieniła się, nie pachniała, ani nie smakowała zbyt dobrze. Zresztą odsyłam was do mojego wpisu po pełną recenzję. Dobrze że ją dostałam bo gdybym musiała za nią sama zapłacić to... Chyba nie ma bardziej wyrzuconych w błoto pieniędzy.












Zużyłam także Kojący tomik Optimals-do cery suchej i wrażliwej. Powiem wam że nie porwał mnie ten tonik, szczerze mówiąc był bardzo średni. Co prawda dobrze oczyszczał skórę, oaz delikatnie ją nawilżał nie powodował też uczucia suchości, ani ściągnięcia. Zapowiada się dobrze, no ale jak dla mnie czegoś zabrakło, tego efektu WOW. Zresztą sama nie wiem, może jeszcze kiedyś do niego wrócę, nie był drogi-około 12 zł i wystarczył na ponad dwa miesiące. Więc może- a zresztą no nie wiem.










Udało mi się również wykończyć płyn do płukania ust z Listarine Total Care. Ja miałam akurat tą wersję fioletową i nie byłam z niego zadowolona, zużył go mój mąż. Jeśli o mnie chodzi to płyn był za mocny, palił mnie w język, policzki i podniebienie. Nie czułam po nim żadnego oczyszczania, ani uczucia świeżości. Co do smaku i zapachu to też był nie za ciekawy i bardzo szybko się ulatniał. Dobrze że sama nie kupiłam tego produktu bo byłabym strasznie niepocieszona. No ale Zbyszek zmęczył i już więcej do niego nie wrócimy.










Idąc dalej mój Zbyszek zużył także preparat do mycia twarzy 4 w 1 Avon for men Quadra FX. Powiem wam że kupowanie facetom tego typu produktów mija się z celem. Mój ślubny z reguły nie pamiętał że ma coś takiego i żeby tego używać. Nie wiem czy wasi faceci też tak mają? U nas stał w łazience i zbierał kurz, a gdy już zbliżał się do końca terminu ważności to Zbyszek używał go jako żelu pod prysznic. Nawet nie mogę wam powiedzieć ile kosztował. Bo przez półtora roku kiedy kwitł w naszej łazience zdążyłam zapomnieć. Ja na pewno już go nie kupiec, ale to tylko kwestia mojego męża, ale jeśli wasi faceci lubią tego typu produkty to myślę że możecie zaryzykować.







Do projektu denko trafił też: Oczyszczający tonik przeciw wągrom z 2% kwasem salicylowym. Jak wspominałam wielokrotnie. To mój ulubiony tonik. Dokładnie oczyszcza skórę, sprawia że pory są ściągnięte, a skóra mniej błyszcząca. Zresztą nie będę się zbyt wiele rozwodzić nad tym produktem. Znajdziecie na jego temat wiele informacji na moim blogu. Kiedyś jeszcze do niego wrócę, ale na razie mam sporo innych produktów do oczyszczania twarzy.











Wykończyłam też jeden z mini produktów z zestawu Oriflame, a dokładniej scrub do twarzy z morela. Bardzo odpowiadał mi ten produkt, mył i delikatnie peelingował moją twarz. Drobinki peelingujące nie były zbyt duże, ale wystarczały żeby poczuć efekt. Na plus także zapach, oraz małe, poręczne opakowanie. Idealne by wziąć je ze sobą na wyjazd. Jak wiecie z wpisu zakupowego mam już kolejne opakowanie tego zestawu miniatur, i powiem w sekrecie że pozostałe produkty też mi się dobrze sprawdzają. Niestety jest to edycja limitowana, także raczej nie uda mi się już ich nabyć. A szkoda.









Do torby ze zużytymi kosmetykami trafił także żel pod prysznic Playboy Play it sexy. Nie wiem co mam wam powiedzieć o tym produkcie. Mył, dobrze się pienił, nie wysuszał jakoś bardzo mojej skóry, no ale ten zapach... Producent obiecuje nam że zapach jest tak uwodzicielski że nikt mu się nie oprze. Dla mnie natomiast jest on strasznie chemiczny i wręcz nie mogę go znieść. Chyba nie rozumiem fenomenu marki Playboy. W mojej łazience więcej się nie znajdzie.











W okresie wakacyjnym zużyłam też pastę do zębów dentix odświeżanie + complex 7. I również jak w przypadku pasty z Himalaya nie zapałaliśmy do siebie uczuciem. Mój Zbyszek kupił ją w jednym z marketów za jakieś grosze. Ale w ogóle się nie sprawdzała: kiepsko myła, nie odświeżała, zapach był jeszcze do przyjęcia , ale ulatniał się tuż po szczotkowaniu. Ja jej nie polecam. Lepiej zainwestować w coś lepszego. 












Skończył mi się także mój ulubiony balsam do ust z Oriflame Colour Mania Balm Grapefruit Kiss. Bardzo lubiłam ten produkt: fajnie nawilżał, pięknie pachniał i zostawiał na ustach delikatny różowy kolor. Jedynym minusem jest opakowanie które kompletnie mi się rozleciało. Chętnie kupiłabym go ponownie, ale nie wieńczy jest jeszcze dostępny, bo już dawno nie widziałam go w katalogu. No ale póki co mam jeszcze kilka produktów do pielęgnacji ust.











Oczywiście żadne denko nie mogłoby się obyć bez płatków kosmetycznych. Tym razem zużyłam płatki z firmy Bella, i byłam z nich zadowolona. Są porządnie wykonane, nie rozwarstwiały się, ani nie strzępiły. Naprawdę świetny produkt. Jak tylko gdzieś na nie trafie to nabędę je ponownie.








Przedostatnim produktem jaki chciałabym wam przedstawić w tej części projektu denko jest :"oczyszczający żel do mycia twarzy przeciw wągrom z 2% kwasem salicylowym". Tak jak w przypadku tomiku z tej serii jest to jeden z moich ulubionych produktów do mycia twarzy. Nie tylko myje, ale też peelinguje moją twarz. Dokładnie oczyszcza z resztek makijażu i sebum, sprawia że skóra mniej się przetłuszcza, ładnie pachnie i jest bardzo wydajny. Pewnie wrócę do niego gdy już zużyje wszystkie produkty do mycia twarzy które mam w zapasie.










Ostatnim produktem który przedstawie w tej części, bo i tak jest dość obszerna jest mini wersja kremu Nivea. Bardzo lubię ten krem, to jest chyba moje 100 opakowanie i na pewno nie ostatnie. Ja używam go jako kremu na noc, bardzo intensywnie nawilża i pielęgnuje moją cerę. Jest dość treściwy i gęsty, przez co starcza na bardzo długo, i do tego ten zapach- który kojarzy mi się z dzieciństwem. Tak jak już wspominałam wcześniej pewnie jeszcze nie raz go u mnie zobaczycie. 





Na tym koniec już tej części denka, bo i tak ciągnie się już jak flaki. I pewnie nikt nie dotarł do końca. Tak więc zapraszam do drugiej części i komentujcie. Pokażcie że jesteście, bo niedługo planuje zorganizować dla was konkurs, tylko nie wiem czy jest dla kogo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przedświąteczne zakupy w Pepco.

Obciachowe ciuchy które możesz włożyć tylko w okresie świątecznym- Blogmas dzień 11

Mini zakupy z Pepco.