Moje wielkie zakupy Oriflame-część 2.

Hej kochani zgodnie z obietnicą dzisiaj przychodzę do was z drugą częścią moich wielkich zakupów z Oriflame. W poprzedniej części przedstawiła wam produkty do pielęgnacji włosów, w tym natomiast będzie pozostała pielęgnacja, trochę gadżetów, oraz kosmetyk kolorowy. Żeby nie przedłużać (bo trochę się tego uzbierało) przechodzę do prezentacji.





Znaczne od kosmetyki kolorowego, chociaż nie wiem czy kolorowy to nie za dużo powiedziane, ale to zaraz sami ocenicie. Mowa tu jest o pudrze pyłkowym The One w kolorze transparentnym. To jest mój pierwszy puder tego typu i bardzo chciałam go wypróbować. Na razie nie mogę wam nic więcej o nim powiedzieć, bo czeka w kolejce, aż zużyje mój puder z Avonu. Ale jak trochę poużywam to pochwałę się efektami. A gdyby nawet mi się nie sprawdził to 20 zł to przecież nie majątek.



Kolejny produkt jest już z działu pielęgnacji twarzy, a jest to " oczyszczający scrub do twarzy Swedish Spa. Jest to moje drugie opakowanie tego produktu. Miałam już go kiedyś. Wtedy nie byłam zadowolona z tego produktu, i szczerze mówiąc teraz też nie jestem ( użyłam go już kilka razy). Produkt nie myje twarzy, nie peeling-uje jej, gdyż drobinki są zbyt małe. Jedynie na plus jest zapach. Jakoś go zużyje, ale pomimo nowego opakowania i zmiany szaty graficznej produkt jest takim samym bublem jakim był wcześniej. A szkoda. Koszt to niecałe 10 zł.



Następnym produktem jest zestaw 3 mini kosmetyków, na moim blogu jest już wpis o tym zestawie, także nie będę się powtarzać. Przypomnę tylko że w skład zestawu wchodzą: scrub do twarzy z morelą, wygładzająca maseczka z borówka, oraz nawilżający żel z arbuzem. Koszt to niecałe 20 zł. Wniosek? Zamówiłam go ponownie, więc się sprawdził.






Wracając jeszcze na chwilę do pielęgnacji twarzy chciałabym wam przedstawić, serum przywracające równowagę skóry Swedish Spa o właściwościach odżywczych i nawilżających. Mam nadzieję że w przeciwieństwie do scrubu, to z tego produktu będę zadowolona. Po opinii wielu moich klientek strasznie na niego liczę i mam nadzieję że mnie nie zawiedzie. Ale przekonamy się jak go trochę poużywam. Póki co czeka w kolejce na swoje 5 minut. Bez promocji zapłacicie za niego około 20 zł. Mi tubkę udało się wyrwać za niecałe 15 zł. Także nie jest źle.








Zakupiłam też sobie dwa dezodoranty w kulce o zapachu Volare Forever. Tak spodobał mi się ten zapach że od razu skusiłam się na dwa opakowania. Na perfumy naradzie nie mogę sobie pozwolić, zresztą na chwilę obecną mam mnóstwo perfum do zużycia. A wiadomo dezodorant w kulce zawsze się wykorzysta. A że nie były jakieś drogie to czemu nie? Koszt to około 8 zł za sztukę.





Skusiłam się także na mydełka. To taki trochę gadżet, ale dodam je jeszcze do pielęgnacji. Tak jak w przypadku dezodorantów zamówiłam aż dwie sztuki. Skusił mnie zapach, kształt-kotwica, oraz niska cena 2 zł. Myślę że mydełka jeszcze długo w tą nastającą jesień i zimę będą mi przypominały o wakacjach nad morzem. Nie wiem czy uda wam się jeszcze dostać je w katalogu, bo była to edycja limitowana, ale próbujcie, naprawdę warto.






Teraz przejdę do kilku gadżetów które postanowiła sobie zamówić:
Pierwszym z nich są bibułki matujące do twarzy Optimals Spa. To jest już kolejne opakowanie w mojej kosmetyczce i jestem z nich bardzo zadowolona. Pochłaniają nadmiar sebum, zapobiegają świeceniu się skóry i pozwalają na szybkie odświeżenie makijażu. Dużym plusem jest także małe opakowanie, dzięki któremu bibułki można zapakować nawet do torebki wieczorowej. Na "tak" również ilość-50 sztuk, oraz cena-ja za swoje zapłaciłam niecałe 6 zł.



Przejdźmy teraz do gadżety z zakupem którego nosiłam się już od jakiegoś czasu. A jest to zestaw pędzelków w formie długopisu. W skład zestawu wchodzą: pędzelek do oczu, pedzelek do ust, oraz aplikator cieni do powiek. Pędzelki wykonane są w taki sposób że jeden idealnie wchodzi w drugi. Po złożeniu zajmują naprawdę mało miejsca, bez obaw możemy je wrzucić do torebki i w ciągu dnia poprawić sobie makijaż. Ze względu na szczelne zamknięcie nic nam się nie pobrudzi. Koszt zestawu to niecałe 20 zł.


Ostatnią rzeczą jaką sobie nabyłam jest szal Paradise. Jest to wielki szal-apaszka o wymiarach 110x110 cm, w pięknych letnich kolorach. Znajdziemy tu: błękit, czerwień, róż, zieleń, żółć, pomarańcz, oraz czerń. Szal ma wiele możliwości zastosowań, możemy owinąć go wokół szyi, zrobić z niego bluzkę, stosować jako pareo, sprawdzi się też jako opaska na głowę. Myślę że będzie to jedna z moich ulubionych części garderoby. A kosztowała jedynie 20 zł. Przy zakupach za 69 zł produktów z katalogu. Więc wydaje mi się że warto.




Moi kochani, to już koniec moich olbrzymich zakupów z Oriflame. Jak widzicie trochę mi się tego uzbierało. A wy co sobie kupiłyście podczas wakacji? Komentujcie! A kto nie widział jeszcze części pierwszej w której przedstawiłam wam moje produkty do pielęgnacji włosów to gorąco zapraszam do poprzedniego posta.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przedświąteczne zakupy w Pepco.

Obciachowe ciuchy które możesz włożyć tylko w okresie świątecznym- Blogmas dzień 11

Mini zakupy z Pepco.