Moja pielęgnacja twarzy w roku 2017.

Hej kochani. W związku z tym że na początku każdego roku robię przegląd moich kosmetyków to chciałabym wam pokazać czego aktualnie używam. Ale żeby ten wpis nie był jakiś mega długaśny to postanowiłam że podzielę go na części. W dniu dzisiejszym przedstawię wam moje kosmetyki do pielęgnacji twarzy, a w kolejnych dniach pojawi się wpis z pielęgnacją włosów, ciała, przeglądem moich szminek, zapachów, kosmetyków których najczęściej używam do makijażu. Co prawda wpisy o tej tematyce były już jakieś pół roku temu na moim blogu. Ale w związku z tym że dużo się zmieniło w mojej pielęgnacji twarzy to postanowiłam że będę robić takie wpisy co pół roku. Ale żeby już nie przedłużać bo i tak ten wstęp jest mega długi, no to zaczynamy.

Zacznijmy od mycia twarzy. Ja od jakiś kilkunastu dni do tego celu używam ziaja oczyszczanie liście manuka żel myjący normalizujący na dzień, na noc. Jak na razie to jestem z niego bardzo zadowolona. Myję moja twarz, radzi sobie z makijażem, po jego zastosowaniu czuć wyraźne oczyszczenie. Łagodzi zmiany podskórne i stany zapalne skóry. Zauważyłam że po jego użyciu moja strefa T zdecydowanie mniej się przetłuszcza. Jest również dość wydajny. Tak jak wspomniałem używam go od kilkunastu dni, a zużycie jest całkiem niewielkie, aby umyć całą twarz i szyję spokojnie wystarczy jedna pompką. Jak na żel myjący do twarzy, nie jest też drogi, ja za swój z cenie regularnej zapłaciłam 9.60. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to lekkie ściągnięcie skóry, ale dalszą pielęgnacja eliminuje to uczucie.





Oriflame- "oczyszczający scrub do twarzy Swedish Spa". Używam go żeby zużyć, ale dla mnie jest to jeden wielki bubel. Niby scrub, ale drobinki ma tak małe że prawie w ogóle nie działa, dodatkowo po użyciu zostawia na twarzy dziwną, nieprzyjemną powłokę. Sam sposób aplikacji jest również mało przemyślany. Gdy mam Mokre ręce to zsuwa mi się z palców wprost do wanny. Jedyny plus jaki mogę dać to zapach, bo niestety w cenie regularnej nie jest on zbyt tani (29.99). Mnie udało się go wyrwać na promocji za pół ceny.



Scrub do twarzy Love Nature z brzoskwinią. Jest to produkt z tego zestawu miniaturek, który pokazywałam wam już wielokrotnie. Jest to pierwszy cukrowy peeling z jakim się spotkałam. I jest rewelacyjny. Dobrze złuszcza naskórek, twarz jest po nim gładka i bardziej promienna, nie podrażnia jej, przy intensywnym ścieraniu mogą wystąpić lekkie zaczerwienienia. Na plus także wydajność, taka mała tubka spokojnie wystarcza mi na około 2 miesiące. Jeśli chodzi o zapach to nieziemsko pachnie brzoskwiniami. Jedyne do czego można się przyczepić to szkoda że jest w takiej małej tubce i niestety jest to edycja limitowana. Ale może jak ładnie poproszę Oriflame wprowadzi ją na stałe.







Skoro już jesteśmy przy peelingach to mam jeszcze jeden produkt. A jest to "Orzeźwiający peeling do twarzy i ciała z limonkowo-cytrusowym koktajlem egzotycznym z ziaji. Ten produkt użytkuje już od dwóch miesięcy i również jestem z niego bardzo zadowolona. Robiłam nawet na jego temat oddzielny wpis. Także jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej to odsyłam was do niego. W skrócie powiem tylko że doskonale złuszcza martwy naskórek, skóra po nim jest gładka, miękka i zadbana, ma przyjemny świeży zapach. Jeśli chodzi o cenę to 5.90 za 200 ml to bardzo spoko.










W związku z tym że w okresie jesienno-zimowym moja cera jest podrażniona, oraz zaczerwieniona przerzuciłam się z toniku na płyn micelarny. Jednak chyba tego typu produkty nie są dla mnie. Jakoś nie czuję tego oczyszczania, No i szkoda że nie pachnie. Ale jeśli któraś szuka dobrego płynu micelarnego to mogę go polecić, gdyż nie wysusza skóry, nie podrażnia jej i można go stosować także w okolicach oczu. Więc do zmywania makijażu powinien się nadać.











Jako kremu na dzień używam dermatologicznego kremu redukującego zaczerwienienia z. Dr Medica. O tym produkcie również jest oddzielna recenzją, do której również was odsyłam. Tani i dobry produkt. Naprawdę koi i łagodzi podrażnioną i zaczerwieniona skórę. Producent obiecuje nam również że krem będzie wzmacniał naczynka. Jednak ja nie stosuje go ma tyle długo żebym mogła więcej wypowiedzieć się w tym temacie.











Jeśli zaś chodzi o krem na noc to staram się jakoś zużyć to "serum przywracające równowagę skóry Swedish Spa z Oriflame. Oczywiście na jego temat również powstał oddzielny wpis. Nie jestem z niego zadowolona, ale skoro już wydałam na niego pieniądze to go zużyje, może następny w kolejce produkt okaże się lepszy.













Aby moja wieczorna pielęgnacja nie była aż tak beznadziejna wspomaganie się olejkiem do twarzy z dziką różą z Love Nature. Jak większość moich produktów doczekał się on swojej recenzji, a właściwie 5 pomysłów na zużycie go. Jest to jeden z lepszych i bardziej uniwersalnych produktów w mojej kosmetyczne. Nadaje się do nawilżania twarzy, oczyszczania jej, jak również do rozrabiania półproduktów kosmetycznych, a dodatkowo jest bardzo wydajny. Ja swojego używam już około roku, a została mi jeszcze ponad połowa buteleczki.











Kiedy zdarza mi się dzień, gdzie nie muszę nakładać makijażu, to wtedy używam chłodzącego żelu arbuzowego z Love Nature-Oriflame. Jest lekki, ale jednocześnie bardzo dobrze nawilża, szybko się wchłania, naprawdę chłodzi naszą twarz, przez co polecam go szczególnie w okresie letnim. Mój niestety już prawie sięgnął denka, a nie wiem czy uda mi się go jeszcze kupić,gdyż była to edycja limitowana.











Do pielęgnacji okolic oczu nadal używam kremu pod oczy z dziką różą- Love Nature. To już chyba trzecie moje opakowanie. Może szału nie robi, ale u mnie sprawdza się bardzo dobrze i póki co nie znalazłam niczego lepszego. Szybko się wchłania, nawilża i ujędrnia skórę wokół oczu, nie powoduje podrażnień, zaczerwienienia i pieczenia ( co u nie zdarza się dość często). Dodatkowo nie jest drogi, na promocji udaje się go zakupić za około 9 zł. Wystarcza też na dość długo, przy regularnym stosowaniu są to 4 miesiące.










Przynajmniej raz w tygodniu aby oczyścić twarz używam także maseczki. Moim ulubieńcem od kilku lat jest " Maseczka głęboko oczyszczająca pory z glinkami mineralnymi" od Avon Clearskin. Na jej temat także znajdziecie oddzielną recenzję. Także jeśli jesteście zainteresowani to odsyłam do wpisu na moim blogu.













Ostatnim produktem który używam w sytuacjach kryzysowych, kiedy jakiś nieprzyjaciel zagości na mojej twarzy i nie chce z niej zniknąć jest "oczyszczający korektor z olejkiem z drzewa herbacianego i rozmarynu". Stosuje go nam noc na nieproszonego gościa i rano jest już mniej zaczerwieniony i nie wygląda aż tak paskudnie. Na plus także jego wydajność, myślę że nie da się go zużyć. Ja mam swój od ponad dwóch lat i nie doszłam nawet do połowy opakowania. Zdaje sobie sprawę że jest już po terminie, jednak skoro nie stracił swoich właściwości to po co mam go wyrzucać?









I to już wszystkie produkty do pielęgnacji twarzy których regularnie używam. Oczywiście są też takie produkty jak maseczki jednorazowe, czy próbki kosmetyków których używam sporadycznie, kiedy najdzie mnie na nie chęć, lub taka potrzeba. A jak wygląda waszą codzienna pielęgnacja twarzy? Czego najczęściej używacie? Zapraszam do komentowania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przedświąteczne zakupy w Pepco.

Obciachowe ciuchy które możesz włożyć tylko w okresie świątecznym- Blogmas dzień 11

Mini zakupy z Pepco.