
Hej kochani. Wczoraj zauważyłam że
na facebookowej grupie Blogmass pojawiło się zadanie bonusowe którym
jest świąteczny make up. Ja nie posiadam jakiegoś szczególnie
niesamowitego talentu jeśli chodzi o makijaż, ale bardzo lubię się
malować, więc postanowiłam wziąć w nim udział. Z racji tego
poniżej zapraszam was do oglądania mojego dzieła, oraz listy
kosmetyków które wykorzystałam do jego wykonania. No to zaczynamy.

Tradycyjnie jako pierwszy idzie
podkład. Tym razem zdecydowałam się na Oriflame The One
Everlasring Foundation. Ja mam go akurat w kolorze fair nudę. Powiem
wam że całkiem nieźle mi się sprawdza. Dobrze kryje, długo
utrzymuje się na twarzy, nie ściera się. Jedyne co bym zmieniła
to odcień. Ciągle wydaje mi się odrobinę za różowy. Także
jeszcze jestem na etapie poszukiwania podkładu idealnego.
Następnym krokiem jest korektor.
Ostatnio bardzo mało śpię i jestem potwornie zmęczona, dlatego też
musiałam czymś zakryć moje wory pod oczami. Zdecydowałam się
więc na korektor z Oriflame The One Illuskin conceler. I chyba daje
radę, zresztą sami oceńcie.

I wielokrotnie już przeze mnie
pokazywany puder prasowany z Avonu. Jak widzicie dalej go meczę.
Niby jest prawie Ok, ale jednak coś jeszcze jest nie tak. Jednak
jeśli któraś z was szuka pudru który: dobrze kryje, dość długo
pozostaje matowy i nie kosztuje majątku to śmiało mogę wam go
polecić.

Jak był puder to teraz czas na róż.
Ja znowu użyłam tego mojego z Fully Rose w kolorze delikatnej
brzoskwini. Łatwo się go nakładać, nie robi plam, długo się
utrzymuje. Jeżeli chodzi o mnie to trochę już mi się znudził i
rozglądamy się powoli za czymś innym. A może macie coś godnego
polecenia?

Oczywiście trzeba sobie zrobić brwi.
Bo człowiek bez brwi to zło. Ja do tego celu używam również wam
znanej paletki z Oriflame The One Eyebrow kit. Dla przypomnienia mamy
tu dwa cienie do podkreślenia, oraz wosk dyscyplinujący włoski.
Dzisiaj użyłam akurat tego jasnego odcienia, gdyż bardziej zależało
mi na wypełnieniu niż podkreśleniu brwi. Ogólnie polecam tę
paletkę. Jej jedynym minusem jest to że strasznie się sypie.
Skoro brwi już podkreślone to
bierzemy się za powieki. Ja niestety mam tak dziwne powieki że
wszystkie cienie zbierają mi się w załamaniu. Dlatego bez bazy ani
rusz. Na dzisiejszy dzień moją ulubioną jest ta z Avonu. Ma ładny
kolor, pięknie podbija cienie, które utrzymują się na niej
naprawdę długo i nie jest droga więc czego chcieć więcej?

Na bazę założyłam dwa cienie. Na
całą ruchomą powiekę dałam Oriflame Beauty Illumonate Eye Crayon
w kolorze purply mist. Jest to chyba mój ulubiony cień w kredce.
Dzięki swojej konsystencji bardzo długo utrzymuje się na powiece
zarówno sam jak i stanowiąc bazę pod inne cienie. Co prawda już
jakiś czas nie widziałam go w katalogu ale podobno cienie te
zmieniły nazwę i szatę graficzną. Także polujcie na nie.
W zewnętrznym kąciku oka znalazł się
z kolei cień marki magic visage w pięknym czerwonym-lekko ceglastym
kolorze. Niestety nie ma napisanej ani nazwy kolory, ani numerka.
Kupiłam go za grosze w przejściu podziemnym w Warszawie (kosztował
chyba 1,50 jak jeszcze tam studiowałam. O dziwo pomimo ceny jest
bardzo dobrej jakości. Łatwo się go nakładać, dobrze się
blenduje, nie osypuje się i długo utrzymuje na powiece. Chętnie zaopatrzyłabym się w więcej takich cieni.
Co zaś się tyczy konturówki to
dzisiaj nad moją linią rzęs mogliście zobaczyć Avon Glimmerstick
Eye liner w kolorze Blackest Black. Są to moje kredki do oczu numer
jeden: miękkie, łatwo się nakładają, mają piękny intensywny
kolor i co najważniejsze nie trzeba ich temperować. Nobla temu kto
wymyślił wykręcane kredki do oczu.
Na rzęsach męczony już przeze mnie
od wielu miesięcy Oriflame The One instant Extension maskara. Niby
tusz jak tusz, ale dla mnie to on szału nie robi. Zresztą pisałam
wam już kiedyś że u mnie najlepiej sprawdzają się te najtańsze
tusze. A ten co cóż: wydłuż, pogrubia, nadaje kolor, ale nie jest
to jakiś spektakularny efekt.

I na koniec usta. A skoro ma być to
makijaż świąteczny to obowiązkowo czerwone. A na moich ustach
dzisiaj Oriflame Pure Colour w odcieniu Radiant Red. Bardzo fajne i
nie drogie pomadki. Łatwo się je nakłada, nie rozmazują się, ani
nie wykrwawiają ( nie potrzeba nawet używać konturówki), dobrze
kryjący, ścierają się równomiernie i mają przepiękne kolory.
A teraz najważniejsze. Zapraszam was
na mój makijaż wykonany przy pomocy przedstawionych wyżej
kosmetyków. Może nie jestem mistrzem makijażu, ale jak jest zabawa
to trzeba się bawić, czyż nie? A jak wam podoba się mój
świąteczny makijaż? Szczerze mówiąc jestem bardzo ciekawa
reakcji mojego męża jak to zobaczy, bo on nie bardzo lubi mnie w
takim mocnym makijażu. A wy bierzecie udział w tym wyzwaniu?
Zapraszam do komentowania. A na koniec w prezencie moja sweet focia z
dziubkiem. Możecie się że mnie trochę pośmiać. A co?:)
Bardzo ładny.
OdpowiedzUsuń